Streszczenie
Moja działalność opozycyjna w Warszawie była związana ze środowiskiem KOR. W ramach współpracy z prowadzonym przez Zofię i Zbigniewa Romaszewskich Biurem Interwencyjnym KSS „KOR” wyjeżdżałem do osób, które same lub ich bliscy byli ofiarami pobić przez MO i zawoziłem im pieniądze oraz kontakty do adwokatów współpracujących z Biurem. Byłem rzecznikiem SKS i w tej roli podpisałem szereg deklaracji z podaniem nazwiska i miejsca zamieszkania. Dla celów archiwalnych, na prośbę Andrzeja Celińskiego, członka TKN, nagrywałem wybrane wykłady TKN. Organizowałem drukowanie, składanie i kolportaż książek, pism, plakatów i ulotek współpracując z „Robotnikiem”, „Głosem” i wydawnictwem NOWA.
W pamięci utkwił mi epizod drukowania plakatów w rocznicę wydarzeń grudniowych, w grudniu 1979 r., w piwnicy domu przy Parku Morskie Oko w Warszawie. Wieczorem, razem z TW „Janek” vel TW „Paweł” z wydrukowanymi plakatami w walizce ruszyliśmy przez park w stronę przystanku autobusowego. Zorientowałem się, że jesteśmy śledzeni. Krzyknąłem byśmy rozbiegli się w przeciwnych kierunkach. Wbiegłem na skwer pomiędzy dwa bloki, za mną biegło kilku mężczyzn, przede mną zobaczyłem radiowóz na sygnale, w blokach od strony skweru nie było drzwi. Byłem w pułapce. Jedyne nieoświetlone miejsce stanowił załom w murze będącym zwieńczeniem bloku. Próby znalezienia mojej kryjówki podejmowane były przez całą noc; milicjanci z latarkami w rękach sprawdzali okna w piwnicach; sprowadzono psy, które na długich smyczach rozbiegły się po skwerze. Na szczęście padał deszcz, który prawdopodobnie uniemożliwił psom wywęszenie mojej osoby. Kryjówkę opuściłem rano, walizkę z plakatami zawiozłem do schowka na Dworcu Centralnym i pojechałem do akademika. Tam już czekał TW „Janek” vel „TW „Paweł”, który twierdził, że został zatrzymany i noc spędził w komisariacie. Epizod został dość pobieżnie opisany w dokumentach SB.